Dworzec Saint-Laizare był wyjątkowym miejscem dla wielu impresjonistów, nie tylko Claude’a Moneta. Dlaczego Dworzec Saint-Lazaire, a nie na przykład dworzec d’Orsay? Sprawa jest prosta, dworca d’Orsay po prostu jeszcze wtedy nie było. Poza tym i tak nie miał by szans w starciu z dworcem Saint-Laizare. Był to najstarszy i największy dworzec w Paryżu. Uchodził za symbol nowoczesności, podobnie jak sąsiadujący z dworcem Plac Europejski.
Plac Europejski mieścił się na platformie nad torami zmierzającymi ku dworcu. Dziś pomyślelibyśmy, że to średnio przyjemne miejsce – kto by chciał spotykać się w miejscu, gdzie uszy puchną od hałasu przejeżdżających pociągów? Ale ówcześni paryżanie byli innego zdania. Była to jedna z ich ulubionych miejskich promenad. Z pasją obserwowali z niej buchające parą lokomotywy.
To właśnie na fali tej fascynacji powstał cykl obrazów Moneta przedstawiający dworzec Saint-Laizare. W Musée d’Orsay jest tylko jeden z nich – ten pierwszy. Oprócz niego powstało jeszcze 11 podobnych płócien rozproszonych dziś po całym świecie. Reprodukcje ich wszystkich znajdziesz na moim blogu. Teraz skoncentrujmy się na obrazie, przed którym stoimy.

Manet czy Monet?
Dworzec Saint-Laizaire po raz pierwszy pojawił się na obrazie Edgara Maneta. To on zwrócił uwagę impresjonistów w kierunku tej budowli, choć na jego obrazie dworzec jest właściwie niewidoczny, bo zasłaniają go kłęby pary.

Nazwiska obu tych panów – Edgara Manet, o którym mówiliśmy już przy okazji „Olimpii” i Claude’a Monet – mają prawo Ci się mylić. Ba, myliły się nawet bliskim znajomym obu malarzy. Zanim panowie poznali się osobiście, spotkały się ze sobą ich obrazy. Na salonie 1865 roku wywieszono je w jednej sali. Manet był wtedy bardzo zdziwiony, gdy znajomi gratulowali mu fenomenalnych morskich pejzaży. Przecież on pokazywał wtedy światu „Olimpię”! Autorem pejzaży nie był oczywiście Edgar Manet, ale Claude Monet, który w 1865 roku debiutował na salonie.
Monet do końca swojej kariery będzie specjalizować się właśnie w pejzażach. Z czasem do morskich widoków dołączą jednak sceny, takie jak ta przedstawiająca Dworzec Saint-Lazaire.
Dlaczego impresjoniści tak chętnie malowali fabryki, dworce, porty i mosty kolejowe?
Gdy dziś w kadr z wakacji wetnie nam się słup trakcyjny, albo co gorsza komin fabryki, najchętniej wygumkowali byśmy go w Photoshopie. Tymczasem impresjoniści świadomie wybierali takie kadry. Dlaczego?
Rewolucyjność impresjonistów przejawiała się w dwóch obszarach:
- Przede wszystkim była to technika. Prosta, szkicowa, inspirowana poczynaniami Maneta, który to z kolei wzorował się na hiszpańskich barokowych mistrzach – głównie Velazquezie.
- Drugi ze wspomnianych obszarów to współczesna tematyka. Podczas gdy na salonie dominowały sceny biblijne i mitologiczne, impresjoniści malowali współczesny im świat ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Stąd zanim zostali nazwani impresjonistami, mówiono o nich jako o malarzach nowoczesnych.
Świat współczesny impresjonistom to jednak nie tylko bale, kobiety w turniurach i bary, w których pija się absynt. Miasta przeobrażały się wtedy w huczące metropolie. Dźwięk dzwonów kościelnych stopniowo zagłuszał nieustający turkot kół powozów i gwizdy pociągów. Zmiany nie ominęły też wsi. Spokojny, wiejski krajobraz coraz częściej zakłócały dymiące kominy fabryk oraz tory i mosty kolejowe. Impresjoniści nie pomijali ich w swoich kompozycjach, bo im imponowały. Były świadectwem tego, w jak dynamicznej żyją epoce.
Jeśli jednak portrety malowane przez impresjonistów były realistyczne i nie wyidealizowane – przypominam, że był to jeden z głównych zarzutów wobec Olimpii Edgara Manet, uważano że jest ona po prostu brzydka – tak w przypadku scen industrialnych impresjoniści mieli tendencję do ich estetyzacji. Dworzec Saint-Lazaire Moneta jest tego doskonałym przykładem. Widzimy na nim wielką halę dworcową i trzy lokomotywy w kłębach pary. Zza chmur wyłania się też Paryż i charakterystyczne dla tego miasta kamienice. Kolorystyka jest jasna, pastelowa, dominują fiolety i błękity, które efektownie kontrastują z rozświetlonym dachem i kamienicami.
Czy dworzec Saint-Lazaire faktycznie tak wtedy wyglądał? Obawiam się, że nie. Przez dach nie zawsze wpadało aż tyle światła, a wtedy wnętrze wyglądało znacznie mroczniej. Wrażenie niepokoju potęgował wszechobecny dym, przypadkowo rozsypany węgiel i nieustanny pośpiech towarzyszący podróżnym i obsłudze dworca. Na obrazie Moneta tego wszystkiego nie ma. Przez to, że lokomotywy są zasłonięte przez kłęby pary, nawet one nie przytłaczają nas swoim ciężarem.
Na kolejnych obrazach z cyklu ciężkie maszyny silniej kontrastują z efemeryczną parą. Niektóre sceny są też ciemniejsze, bardziej mroczne – wciąż piękne, ale bliższe realnemu nastrojowi XIX-wiecznej, mglistej metropolii. O to jednak chodziło – o uchwycenie różnych nastrojów, jakich można doświadczyć na dworcu Saint-Lazare.
Po zakończeniu tego cyklu Monet nie będzie już sięgać po tematy industrialne. Jedynie w 1900 roku zrobi wyjątek dla kilku widoków Londynu. Potem skupi się wyłącznie na swoim ogrodzie w Giverny i monumentalnym cyklu nenufarów, który również można oglądać w Musée d’Orsay jednak nie w budynku dworca, tylko należącej do Muzeum Oranżeri
Mam wrażenie, że im dalej w XIX, a potem w XX stulecie tym artystom trudniej było się zachwycać postępującą industrializacją. Owszem pojawili się futuryści, którzy mówili, że pędzący samochód jest piękniejszy od Nike z Samotraki. Jeśli spojrzymy jednak na sztukę szerzej, znacznie łatwiej będzie nam trafić na niezwykle niepokojące obrazy przedstawiające dworce i fabryki. Gdy porównamy je z dworcem Saint-Lazaire prezentowanym w Musée d’Orsay, czasy Moneta jawią się nam niczym idylla.
Pamiętajmy jednak, że za życia tego artysty kolej wciąż była nowością. Potem spowszedniała i nikt już nie pisał hymnów na jej cześć. Jeszcze później na dworce wkroczyła elektryfikacja, przez co zniknęły z nich kłęby pary, a dworzec namalowany przez Moneta stał się jedynie wspomnieniem. Jeśli masz ochotę, możesz jednak się tam wybrać. Z dworca Saint-Laizare wciąż odjeżdżają pociągi do Normandii. Możesz wsiąść w któryś z nich, wysiąść w Vernon i udać się spacerkiem do ogrodu Moneta w Giverny. W dworcu trudno rozpoznać budowlę z obrazu Moneta, ale jego ogród jest skutecznie broniony przed napierającą z zewnątrz nowoczesnością.
Książki i artykuły dla dociekliwych:
Bardzo polecam katalog wystawy „Impressionism in the Age of Industry” i zawarte w nim eseje.
Muzyka wykorzystana w podcaście pochodzi z dwóch banków muzyki: Epidemic Sound oraz Free Music Archive.

Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci