Galeria Map Geograficznych, 1580-1581

Słuchaj
galeria-map

Galeria Map już od wejścia robi niesamowite wrażenie. Do jej zwiedzania właściwie nie trzeba komentarza. Można po prostu iść i podziwiać mapy po obu jej stronach. Czasem warto zerknąć też w górę, bo sufit także zdobią bardzo ciekawe freski.

Ja jestem jednak z tych, którym w takiej sytuacji do głowy przychodzi mnóstwo pytań. Czemu akurat mapy dekorują galerię? Czy mają jakikolwiek związek z freskami na suficie? Jeśli tak, to jaki? I dlaczego w epoce, gdy europejskie statki zapuszczały się na coraz to dalsze i dalsze morza, w Watykanie powstała galeria dekorowana widokami lokalnych, włoskich krain? Jeśli i Wam ciekawość nie daje spokoju, posłuchajcie dalszej części tego odcinka. Pomówimy w nim nie tylko o Galerii Map, ale także o największym fałszerstwie w dziejach kościoła.

galeria map

Galeria map – co dokładnie składa się na jej dekorację?

Galeria Map imponuje nie tylko oszałamiającą dekoracją, ale i skalą. To naprawdę ogromne wnętrze – przejście od drzwi do drzwi można porównać do spaceru wzdłuż boiska do piłki nożnej. Jest to jednak spacer bez porównania ciekawszy, bo wszystkie ściany oraz sufit zdobią freski.

Jako pierwsze rzucają się w oczy ogromne mapy – łącznie jest ich tu aż czterdzieści! Trzydzieści osiem map przedstawia różne regiony Italii, a dwie ostatnie to widoki całego Półwyspu Apenińskiego – w wersji współczesnej i antycznej.

Mapy na ścianach pochłaniają tak dużo uwagi, że można przejść całą galerię, nie spoglądając ani razu na sufit. I on ozdobiony jest freskami – tym razem nie są to jednak mapy, lecz historie. Cześć z nich przedstawiono w kolorze, część w sepii. Można zatem podejrzewać, że mamy tu do czynienia z dwoma cyklami i każdy z nich ilustruje inną opowieść.

Kiedy i dlaczego na Watykanie pojawiła się Galeria Map?

Wykonanie malowideł w Galerii Map zlecił papież Grzegorz XIII w 1580 roku, jednak nie zrobiłby tego gdyby nie pewne dwa wydarzenia.

Po pierwsze – XVI wiek to czas odkryć geograficznych. Nowe odkrycia pobudzały oczywiście wyobraźnię Europejczyków – i to nie tylko Portugalczyków, Hiszpanów i Holendrów, których statki eksplorowały nowe rejony. Cały świat żył tymi odkryciami, i nic dziwnego, bo jakby nie patrzeć raz na zawsze zmieniły one naszą rzeczywistość.

Jak objawiała się ta fascynacja? Na wiele sposobów. Z naszej perspektywy najważniejsze jest jednak to, że pod dachami europejskich pałaców zaroiło się od map. Jak nietrudno się domyślić obrazowały one nie tylko stary, ale przede wszystkim Nowy Świat.

I w Watykanie pojawiła się reprezentacyjna Galeria Map, jednak zupełnie inna, bo skoncentrowana wyłącznie na różnych rejonach dzisiejszych Włoch. Dlaczego papież nie zamówił fresków, które obrazowałyby cały świat? Zamówił. Rok po Galerii Map w Watykanie powstała jeszcze jedna sala z mapami, i tym razem były to mapy całego globu ziemskiego. Nie jest ona jednak nawet w połowie tak efektowna jak Galeria Map i nie pokazuje się jej zwiedzającym. Skąd więc tak duży nacisk na mapy Italii?

Wspomniałam, że na taki nie inny wybór tematu miały wpływ dwa wydarzenia. Teraz czas na opowieść o drugim z nich. W 1517 roku ukazała się drukiem pewna bardzo ważna książka. Jej autor, czyli Lorenzo Valla, nie żył już wówczas od dziesięciu lat i może lepiej, bo książka wywołała niemałe zamieszanie w całej Europie. Nie bez powodu – Lorenzo Valla niezwykle przekonująco argumentował w niej, że potęga kościoła katolickiego opiera się na … kłamstwie.

Co ma wspólnego Galeria Map i Donacja Konstantyna?

Valla wziął pod lupę dokument znany dziś jako Donacja lub Dar Konstantyna. Jakiego Konstantyna, zapytacie? Chodzi tu o Konstantyna Wielkiego – cesarza rzymskiego, który uczynił chrześcijaństwo pełnoprawną religią i hojnie dotował powstawanie pierwszych, oficjalnych chrześcijańskich świątyń. Podobno Konstantyn miał się nawrócić na skutek mistycznej wizji – według legendy przed bitwą pod mostem mulwijskim Konstantyn zobaczył na niebie krzyż i usłyszał, że to właśnie pod tym znakiem zwycięży.

Donacja Konstantyna opowiada nieco inną wersję tej historii. Mówi ona, że na długo przed słynną bitwą Konstantyn zachorował na trąd i uleczył go z niego przyszły papież Sylwester I. Cudownym remedium na nieuleczalną chorobę okazały się kąpiele w cudownych wodach Bazyliki Laterańskiej, które niektórzy interpretują jako chrzest. Tak czy inaczej w podziękowaniu za uzdrowienie Konstantym obdarzył Sylwestra I, a tym samym cały kościół rzymski szeregiem przywilejów. Przede wszystkim wyniósł tron piotrowy ponad wszystkie trony królewskie, w tym również nad swój. Jakby tego było mało, przekazał Sylwestrowi cały Rzym oraz wszystkie miasta Italii i innych zachodnich regionów cesarstwa. Sam wycofał się natomiast do Konstantynopola, aby założyć tam nowe miasto. A to wszystko w jednym dokumencie zakończonym groźbami dla wszystkich tych, którzy nie będą go respektować.

Gdyby Donacja Konstantyna była autentyczna, musiałaby pochodzić z IV wieku naszej ery – dziś z całkowitą pewnością wiemy, że dokument jest kilka stuleci młodszy. Przekręt miał miejsce około VIII wieku i miał oczywiście na celu umocnienie władzy papieża wobec władców świeckich. To właśnie dzięki niemu powstało państwo kościelne. To dzięki niemu papież nadawał europejskim monarchom tytuły cesarskie. To wreszcie Donacja Konstantyna była podstawą sporu między papiestwem i cesarstwem, i to właśnie przez ten dokument Henryk IV musiał udać się do Canossy, aby ukorzyć się przed papieżem w worku pokutnym.  

Treści dokumentu bardzo długo nie kwestionowano, jednak w XIII wieku we Włoszech zaczęły pojawiać się pierwsze krytyczne głosy. Ich kumulacją była książka Lorenzo Valli. Humanista bardzo dobitnie udowodnił, że Donacja Konstantyńska to fałszerstwo i to bardzo miernej jakości. Nie potrzebował do tego żadnych nowoczesnych technologii, bo w tekście po prostu roi się od błędów. Są to przede wszystkim liczne germanizmy, których zdecydowanie nie powinno być w łacińskim tekście z IV wieku. Do tego nie zgadza się wiele faktów historycznych – błędem jest chociażby wykorzystywanie nazwy miasta Konstantynopol zanim w ogóle ono powstało.

Gdy tylko książka Lorenzo Valli trafiła do druku, bardzo szybko stała się hitem w całej Europie. Trafiła między innymi do Marcina Lutra, a ten nie czekał zbyt długo z tym, aby wykorzystać płynące z niej wnioski, bo dokładnie w tym samym roku przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze swoje słynne 95 tez.

Znaczenie Galerii Map

Co jednak ma to wspólnego z Galerią Map? Wszystkie te freski bronią dawnego status quo papiestwa. Zlecając namalowanie wszystkich regionów Italii pod dachem pałacu watykańskiego, papież symbolicznie potwierdzał swoją władzę nad tymi terenami – po części tylko duchową, po części także administracyjną, bo niektóre z rejonów podlegały wówczas papiestwu. Mapy te oznaczono papieskimi symbolami, więc bez trudu rozpoznacie, o które tereny chodzi.

Nie bez znaczenia jest też to, że cykl kończą widoki całej Italii w wersji antycznej i nowożytnej. Gdy stojąc w tym miejscu, spojrzymy w górę, zobaczymy na suficie pięć epizodów z życia Konstantyna Wielkiego, w tym scenę wręczenia papieżowi Donacji Konstantyńskiej (fotografie fresków dostępne są tutaj, niestety nie mam własnych). Nie jest to oczywiście przypadek – papież chciał nam w ten sposób pokazać, skąd pochodzi jego władza. Z jednej strony zawdzięczał ją Konstantynowi Wielkiemu, z drugiej świętemu Piotrowi, który wybrał Chrystusa na swojego następcę. Aby jeszcze bardziej uwypuklić ten fakt, tuż nad wejściem do Galerii Map namalowano scenę, w której święty Piotr spotyka Chrystusa u bram Rzymu, tworząc w ten sposób symboliczną klamrę dla całego programu.

Pozostałe freski na suficie galerii dodatkowo wzmacniają ten przekaz. Pokazują jak wiele dobrego kościół rzymski zrobił dla Italii – tak dla całego półwyspu, jak i dla poszczególnych regionów. Freski nie są bowiem ułożone w kolejności chronologicznej – zamiast tego rozmieszczono je tak, aby korespondowały z mapami na ścianach. I tak fresk o cudach z żywota świętego Benedykta znajduje się tuż nad widokiem Kampanii, gdzie do dziś znajduje się klasztor benedyktyński na Monte Cassino, a widokowi Malty towarzyszy ilustracja bitwy pod Lepanto, czyli wielkiego zwycięstwa kościoła nad Turkami.

Zarówno mapy, jak i freski na suficie podkreślają również antyczną historię Italii. Wydarzenia z historii starożytnej przedstawiono na suficie w kolorach sepii, aby odróżnić je od pozostałych historii. Z kolei na mapach wyraźnie zaznaczono miejsca zwycięskich starożytnych bitew np. bitwy pod Kannami albo miejsce, w którym Juliusz Cezar przekroczył Rubikon. Tym sposobem papież podkreślał, że sprawując władzę nad Italią kontynuuje starożytną tradycję i dzieło cesarzy rzymskich, którzy za sprawą Konstantyna wycofali się z Rzymu, oddając stolicę Imperium papiestwu.

Fresk przedstawiający świętego Piotra i Jezusa u bram Rzymu na suficie Galerii Map

Galeria Map jest zatem czymś więcej niż ładnym, reprezentacyjnym wnętrzem. Przemierzając galerię, papież mógł się poczuć jak prawdziwy imperator podróżujący po półwyspie apenińskim z północy na południe. Wrażenie to potęguje rozmieszczenie map – oś galerii jest niczym Apeniny – po lewej stronie zobrazowano tereny mieszczące się na wschodzie, a po prawej te znajdujące się na zachód od gór. Chcąc dokładniej przyjrzeć się mapom trzeba iść wolno, niczym władca wizytujący podlegające mu ziemie.

Dlaczego papież skoncentrował się jednak na widokach Italii, skoro Konstantyn zapisał mu cały zachód? W Italii po prostu brakowało wówczas władzy centralnej. Podczas gdy inne europejskie kraje się usamodzielniły i rządzili nimi niezależni monarchowie, Italia była podzielona na szereg mniejszych państewek, które nieustannie toczyły między sobą wojny. 

Papieże również brali udział w tych zawodach i oczywiście byli przekonani, że to właśnie im należy się najwyższa władza na tym terenie.

Wrażenie to było jednak bardzo złudne, bo począwszy od reformacji, kościół stopniowo tracił swoje wpływy, także w Italii. Paradoksalnie ostateczny kres państwu kościelnemu położyło zjednoczenie Włoch, jednak nie pod berłem papieża, tylko króla Sardynii Wiktora Emanuela. Rzym i papiestwo były ostatnią przeszkodą ku pełnemu zjednoczeniu państwa. Wieczne Miasto dołączono do terytorium Włoch dopiero w 1870 roku, czyli dziesięć lat po zjednoczeniu pozostałych regionów ku ogromnemu niezadowoleniu papieża. W ramach sprzeciwu kościół rzymski nie uznał suwerenności Włoch, a papież ogłosił się więźniem Watykanu. Zimna wojna między papieżem, a nowym włoskim państwem trwała aż do 1929 roku. To właśnie wtedy powstało znane nam dzisiaj Państwo Miasto Watykan – tak oto wszechmocne mocarstwo, które z donacji Konstantyna miało panować nad wszystkimi prowincjami, pałacami i dzielnicami Rzymu, a także Włoch i całego Zachodu skończyło jako najmniejsze państwo świata.

Książki i artykuły dla zainteresowanych:

Muzyka wykorzystana w podcaście pochodzi z dwóch banków muzyki: Epidemic Sound oraz Free Music Archive.

Historyczka sztuki, copywriterka i storytellerka. Od lat zaprzyjaźniona z klawiaturą. Mikrofon dopiero oswaja, ale czuje, że i ta znajomość ma przyszłość.

Dołącz do dyskusji

3 komentarze
Odcinek 2