Alte Nationalgalerie, Adolf Menzel, Walcownia żelaza, 1872-75

Słuchaj
walcownia-zelaza

“Walcownia żelaza” to jeden z tych obrazów, które powinny mieć fonię. Gdybyśmy mogli usłyszeć odgłosy wydawane przez maszyny, łatwiej byłoby nam uzmysłowić sobie warunki panujące w hucie. Z pewnością nie byłyby to przyjemne dźwięki. Raczej przeraźliwy jazgot, któremu towarzyszyłyby krzyki i pomruki setek ludzi. Warto byłoby również, aby obsługa muzeum podkręciła temperaturę w sali, co najmniej do 30 stopni, abyśmy poczuli upał i duchotę panującą w hali. Nie byłyby to może najlepsze warunki do patrzenia z uwagą na obraz, ale przynajmniej mielibyśmy szansę utożsamić się z przedstawionymi na nim robotnikami. W muzeach nie często natykamy się na tego rodzaju obrazy, a już na pewno nie w takiej skali. Tym bardziej warto poświęcić mu chwilę. Przekonajmy się, skąd się tu wziął, jakie miejsce przedstawia i co właściwie powinniśmy przez niego rozumieć.

walcownia-zelaza
Adolf Menzel, Walcownia żelaza (alternatywny tytuł: Współcześni cyklopi), 1872-75 / źródło reprodukcji: Staatlichen Museen zu Berlin 

***

Nieprzypadkowo pierwszy przystanek w Alte Nationalgalerie zaplanowałam właśnie w tym miejscu. “Walcownia żelaza” znajdowała się w kolekcji tego muzeum już w dniu jego otwarcia w 1876 roku. Uchodziła wówczas za najnowocześniejsze dzieło ze wszystkich, i to nie tylko dlatego, że Adolf Menzel ukończył je zaledwie rok wcześniej. Chodziło przede wszystkim o tematykę. Była ona bardzo na rękę na władzy. Obraz pokazywał prawdziwie nowoczesne, rosnące w siłę Niemcy. Niemcy, które zaledwie kilka lat wcześniej z impetem pokonały Francję – między innymi dzięki lepszemu przygotowaniu technologicznemu. “Walcownia żelaza” była dla polityków świadectwem determinacji całego narodu w walce o lepszą przyszłość. Apoteozą pracy, która zaowocowała wielkim sukcesem militarnym i proklamacją Cesarstwa Niemieckiego.

Nie powinien nas dziwić taki odbiór tego dzieła. Pierwszym co zwraca na nim uwagę, jest w końcu środkowa grupa mężczyzn o atletycznych sylwetkach. Oko instynktownie błądzi w tym kierunku za sprawą żarzącego się bloku żelaza. Promieniujące od niego światło sprawia, że twarze robotników po pierwsze są doskonale widoczne, po drugie – pełne emocji i zapału do działania. Nie znając rzeczywistego tła, można by nawet pomyśleć, że efektem ich pracy będą jakieś magiczne artefakty: pierścienie władzy albo pioruny Zeusa. Nie patrzymy jednak na mitycznych cyklopów ani scenę z filmu fantasy tylko rzeczywistą hutę. Huta ta istnieje do dziś i mieści się w Polsce. Jest to huta “Kościuszko”, czyli dawna huta królewska w Chorzowie. W czasach Menzla specjalizowała się ona w produkcji szyn kolejowych. Dziś może brzmieć to błaho, ale w XIX wieku to właśnie nowoczesna kolej budowała potęgi. Kontekst obrazu także doskonale wpisywał się więc w oficjalną mocarstwową narrację.

Walcownia żelaza - fragment
Adolf Menzel, Walcownia żelaza, fragment

Jeśli jednak poświęcimy obrazowi nieco więcej czasu, przekonamy się, że nie we wszystkich częściach kipi on optymizmem. Kierując wzrok w lewo, napotykamy grupę mężczyzn, którzy zapewne skończyli zmianę. Bez skrępowania ściągają przy wszystkich koszule i myją nagie torsy z potu i kurzu. Można by się spodziewać, że pracodawca zapewni im do tego osobną przestrzeń. Patrzymy jednak na obraz z czasów, kiedy nikt nie słyszał jeszcze o przepisach BHP. Toaleta odbywa się kilka metrów od maszyn, przy których wciąż trwa praca.

Niepokoi także starzec z trudem ciągnący wózek z wielkim blokiem żelaza. Nie jest on tak doskonale umięśniony, co mężczyźni pracujący przy walcowni. Wprawienie wózka w ruch sprawia mu niemały wysiłek. Z pewnością nie powinien wykonywać tak ciężkiej pracy, jednak emerytury, podobnie jak przepisy BHP, to również stosunkowo nowy wynalazek. Jeszcze jakiś czas temu, aby mieć co jeść, trzeba było pracować, nawet jeśli była to praca ponad siły.

Walcownia żelaza - fragment
Adolf Menzel, Walcownia żelaza, fragment

Zarządca huty najwyraźniej nie zatroszczył się również o stołówkę. Przerwa na obiad ma miejsce w prawej części obrazu. Znowu zabrakło miejsca, aby zjeść w oddaleniu od hałasu maszyn. Udało się wygospodarować zaledwie wąską ławkę, na której można na chwilę przysiąść i się posilić. Jedzenie zapewne nie jest spektakularne, ale dobrze, że w ogóle jest, i że udało się znaleźć czas na przerwę. Wygląda na to, że za donoszenie posiłków odpowiedzialna jest dziewczyna z koszem w rogu obrazu. Jako jedyna patrzy nam prosto w oczy z lekkim zakłopotaniem, jakby obawiała się, że zostanie za to skarcona.

Walcownia żelaza - fragment
Adolf Menzel, Walcownia żelaza, fragment

W hucie królewskiej najwyraźniej nie ma miejsca na przestoje. Każdy jest czymś zajęty. Z jednym, małym wyjątkiem. Po lewej stronie, w tle widoczny jest elegancki mężczyzna w płaszczu i kapeluszu. On ma bezczynne ręce. Demonstracyjnie trzyma je splecione za plecami i patrzy z zainteresowaniem na koło zamachowe huty. Czyżby był jej właścicielem?

Walcownia żelaza - fragment
Adolf Menzel, Walcownia żelaza, fragment

Gdyby przed tym obrazem stanął robotnik albo socjalista, chociażby Karol Marks, to właśnie te elementy najpewniej szczególnie by ich zainteresowały. Niemcy faktycznie industrializowały się w niezwykle imponującym tempie, ale działo się to kosztem robotników. Co państwo oferowało im w zamian? Niewiele poza głodowymi płacami. W przypadku Śląska niewdzięczność była jeszcze bardziej rażąca. Był to wówczas region bardzo zróżnicowany etnicznie. Dominowali Niemcy, w większości protestanci, ale sporą mniejszość stanowili również polsko -, lub raczej śląskojęzyczni katolicy. To właśnie oni wykonywali zazwyczaj mniej prestiżowe, ciężkie prace, więc zasadne są domysły, że pracowali również w chorzowskiej hucie. Nie mogli jednak liczyć w związku z tym na żadne nagrody. Wręcz przeciwnie – byli represjonowali z powodu swojego pochodzenia. Podczas gdy elity w Berlinie porównywały ich do cyklopów, w Chorzowie na szeroką skalę prowadzono działania germanizacyjne.

***

Jak widać i słychać wiele w tym obrazie sprzeczności. Co właściwie przedstawia? Kuźnię wulkana czasów industrialnych, gdzie zamiast piorunów wykuwa się nowoczesność? A może raczej piekło robotników?

Nie jestem pewna czy powinniśmy stawiać sprawę na ostrzu noża i wymagać od Adolfa Menzla opowiedzenia się wyłącznie po jednej stronie. Mam powody, aby podejrzewać, że był ponad tego rodzaju spory. Posłuchajcie fragmentu jego listu do Ottomara Bety z 1889 roku:

“Wykonałem te szkice w Chorzowie na Śląsku. Ryzykowałem przy tym, że sam zostanę zwalcowany i pokryty laminatem. Tygodniami, od rana do wieczora rysowałem te ogromne koła zamachowe, pasy maszyn i czerwone z gorąca bloki żelaza. Ten cyklopowy świat techniki nowoczesnej jest niezwykle bogaty w motywy”

Nie wiem jak wy, ale ja nie widzę w tym cytacie ani społecznego krytyka ani pochlebcy postępu. Widzę tu malarza poszukującego inspiracji, która niespodziewanie przyszła do niego fabryce. Nie tej chorzowskiej. Pomysł na namalowanie nowoczesnej huty przyszedł do Menzla dużo wcześniej, najpewniej już w 1852 roku, gdy wraz z Friedrichem Eggersem – skądinąd historykiem sztuki – zwiedzał berlińską fabrykę lokomotyw. To właśnie jego towarzysz jako pierwszy porównał robotników do cyklopów w kuźni Wulkana i nawoływał artystów do uwieczniania na płótnach współczesnego przemysłu.

Szkice wykonane przez Adolfa Menzla w Chorzowie / źródło reprodukcji: Staatlichen Museen zu Berlin 

20 lat później Menzel przychylił się do tej prośby. Zmęczony ciągłym malowaniem dworskich scen udał się do Chorzowa i wykonał tam niemal reportażową pracę. Z zapałem rysował ludzi, maszyny i różnego rodzaju narzędzia, aby lepiej zrozumieć specyfikę pracy przy walcowni. Wśród uchwyconych na rysunkach ludzi są zarówno młodzi i silni mężczyźni, jak i wątli starcy. Najwyraźniej właśnie tak wyglądała wtedy huta królewska. Menzel przedstawił, ją taką, jaka była w rzeczywistości bez zbędnego ideologizowania. Kto wie, czy to siebie samego nie zobrazował w tle. Mężczyzna w kapeluszu nie musi być przecież fabrykantem. Równie dobrze może to być artysta, którego do huty przywiodła ciekawość i potrzeba inspiracji.

Zamiast doszukiwać się w obrazie jednoznacznego przekazu, doceńmy więc jak doskonale jest on namalowany. Chorzowska huta jest może duszna i brudna, ale jednocześnie panuje w niej atmosfera niczym z obrazów Rembrandta.

Książki i artykuły, z których korzystałam:

  • Werner Busch, Adolph Menzel : the quest for reality, Los Angeles 2017
  • Francois Forster-Hann, Art without a National Centre. German Painting in the Nineteenth Century w: “Spirit of an Age: Nineteenth-Century Paintings from the Nationalgalerie”, katalog wystawy, która miała miejsce w 2001 roku w National Gallery w Londynie
  • Informacje na temat obrazu na stronie GHDI (German History in Documents and Images)
  • Informacje na temat obrazu na stronie Muzeów Berlińskich

Muzyka wykorzystana w podcaście pochodzi z banku Epidemic Sounds

Odcinek zrealizowany pod patronatem Niemieckiej Centrali Turystyki

Historyczka sztuki, copywriterka i storytellerka. Od lat zaprzyjaźniona z klawiaturą. Mikrofon dopiero oswaja, ale czuje, że i ta znajomość ma przyszłość.

Dołącz do dyskusji

2 komentarze
  • Dzisiaj huta jest już zamknięta.
    Na jej terenie jest muzeum.
    Bardzo fajne ponoć.
    Słyszałem o tym obrazie ale nie miałem pojęcia że przedstawia hutę z mojego Śląska.
    Pozdrawiam

    • Bardzo dziękuję za komentarz i informację o muzeum w dawnej hucie. Jeśli będę miała okazję być na Śląsku, bardzo chętnie je odwiedzę!

Odcinek 6