Być może wiecie, że w Berlinie trwa teraz wystawa z okazji 250 rocznicy urodzin Caspara Davida Friedricha. Ja już miałam okazję ją zwiedzić. Pojechałam do Berlina na zaproszenie Niemieckiej Centrali Turystyki i w związku z tym mam dla Was bonusowy odcinek z Alte Nationalgalerie poświęcony właśnie Friedrichowi. Gdy ostatnim razem oprowadzałam Was po tym muzeum zatrzymaliśmy się na dłużej przy “Mnichu nad brzegiem morza”. Tym razem chciałabym, abyśmy przyjrzeli się dokładniej “Kobiecie w oknie”, która także znajduje się w stałej kolekcji Alte Nationalgalerie. Dlaczego wybrałam właśnie ten obraz? Bo spodziewam się, że pomoże nam znaleźć odpowiedź na pytanie, którego trudno sobie nie zadać, patrząc na to i wiele innych płócien Friedricha, chociażby słynnego “Wędrowca nad morzem mgły”. Dlaczego tak często malował postaci odwrócone do widza plecami?
Więcej o berlińskiej wystawie pisałam tutaj: Caspar David Friedrich. Infinite Landscapes w Alte Nationalgalerie w Berlinie – wrażenia z wystawy
“Kobieta w oknie” to jeden z najbardziej znanych obrazów Friedricha, ale mimo to łatwo go przeoczyć. Wszystko przez to, że jest dość mały – wymiarami przypomina format A3. Gdy już zatrzymamy się przed tym obrazem, okaże się jednak, że jest tam kilka intrygujących szczegółów. Uwagę zwraca przede wszystkim zatopiona w myślach kobieta w zielonej sukni. Opiera się o ramę otwartego okna i patrzy w dal, ale nie do końca wiemy na co, bo widok zasłaniają nam ściany i masywne, drewniane okiennice, a także sama sylwetka dziewczyny. Wyłaniają się zza niej jedynie dwa maszty statków oraz zieleń na przeciwległym brzegu rzeki. Górnej części okna nic już nie zasłania, ale na tej wysokości znajdują się już wyłącznie chmury.
Tyle dowiadujemy się z powierzchownej obserwacji obrazu. Jeśli jednak rozejrzymy się po wystawie i porównamy go z rysunkami Friedricha oraz obrazami innych twórców przedstawiających malarza przy pracy, okaże się, że wnętrze, na które patrzymy, nie jest przypadkowe. To drezdeńska pracownia Friedricha. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego dolna część okna na obrazie jest tak bardzo zabudowana, teraz znacie już odpowiedź. Okna w malarskich pracowniach bardzo często tak wyglądały. Chodziło o to, aby móc kontrolować ilość światła dostającego się do pomieszczenia.
Tytułowa kobieta w oknie również nie jest anonimową postacią. Podejrzewa się, że to żona Friedricha – Karolina. Wielokrotnie pojawia się ona na obrazach i rysunkach Friedricha, ale tylko ten jeden raz malarz przedstawił ją we wnętrzu, a nie w pejzażu, jak miał to w zwyczaju. W jakim celu?
Georg Friedrich Kersting, Caspar David Friedrich w pracowni, 1819 / źródłó: WikiMedia
Pytanie to spędzało sen z powiek wielu badaczom, w efekcie czego “Kobieta w oknie” doczekała się mnóstwa interpretacji. Jedna z nich mówi, że malarz chciał zmotywować nas tym obrazem do refleksji o życiu po śmierci. W tym scenariuszu rzeka za oknem to nie Łaba, tylko Styks. Kobieta w oknie wpatruje się w drugi brzeg, rozmyślając nad tym, co czeka ją w zaświatach. Odpowiedzią na jej rozterki ma być wiara chrześcijańska. Autor tej interpretacji utożsamia krzyżujące się okucia okienne z krzyżem, na którym Chrystus cierpiał za nasze grzechy.
Zawsze gdy spotykam się z takimi złożonymi analizami, przychodzą mi do głowy zupełnie prozaiczne kontrargumenty. Jaka śmierć? Jakie zbawienie? Może Karolina po prostu chciała sprawdzić, jak ciepło jest na dworze? Albo zobaczyła, że do portu wpływa nowy statek i z pracowni męża był na niego lepszy widok. Są setki powodów, dla których można wyglądać przez okno.
Pamiętajmy jednak, że mówimy o Friedrichu. Malarzu, który twierdził, że jego obrazy wyrażają, to czego słowa nie są w stanie. Wątpliwe jest, aby namalował żonę spontanicznie zachwycony jej widokiem w oknie. Poza tym obraz to nie zdjęcie, które można wykonać w kilka chwil. Gdy malarz siada do sztalugi, zwykle stoi za tym głębszy namysł. Zwłaszcza jeśli jest to twórca czasów romantyzmu.
Z drugiej strony nie znaczy to, że refleksja o śmierci i przemijaniu, to jedyne słuszne, co można zrobić, stojąc przed tym obrazem. Wspomniana interpretacja w żadnym wypadku nie zamyka tematu. Zauważcie jednak, że podsunęła nam bardzo ciekawy trop. Zwrócilibyście bez tego uwagę na okucia w górnej części okna? Jakby nie patrzeć zajmują one znaczną część obrazu. Skojarzenie z krzyżem też nie jest bezzasadne, bo Friedrich faktycznie bardzo często sięgał do chrześcijańskiej symboliki. Może tym razem chodziło mu jednak o coś innego? Może to nie krzyż, tylko siatka ułatwiająca planowanie kompozycji obrazu i jej skalowanie? Patrzymy w końcu na okno w pracowni. Friedrichowi zależało na tym, abyśmy wiedzieli, że to właśnie tego rodzaju wnętrze, bo ustawił na parapecie malarskie utensylia. Czemu nie założyć więc, że chciał, abyśmy skojarzyli widok z okna z powierzchnią płótna?
Albrecht Durer, Rysownik, szkicujący nagą kobietę, 1525 / źródło: WikiMedia
Analogia obrazu jako okna ma bardzo długą tradycję sięgającą co najmniej renesansu. Rama okna ogranicza obszar widzenia. Siłą rzeczy upodabnia to okno do obrazu, który także pokazuje pewien nam wycinek rzeczywistości. Okno w pracowni Friedricha, dokładniej jego otwarta część, dodatkowo przypomina obraz formatem. Nie widzimy jednak roztaczającego się za nim widoku, bo jest podwójnie przysłonięty. Po pierwsze przez zamknięte, drewniane okiennice, po drugie przez sylwetkę kobiety stojącej w oknie.
Gdy obraz po raz pierwszy pokazano publiczności, pewien anonimowy krytyk napisał, że byłby on całkiem uroczy, gdyby Friedrich jak zwykle nie umieścił w nim postaci odwróconej tyłem. To wyjątkowo powierzchowna ocena. Odbiorca zupełnie opacznie zinterpretował intencje malarza. Friedrich nie podąża w tym obrazie za schematem. Gdyby tak było, jeszcze raz zaserwowałby nam zadumanego wędrowca wśród natury. Tym razem umieszcza jednak odwróconą postać we wnętrzu, celowo zasłaniając nam obserwowany przez nią widok. Tym sposobem niejako tłumaczy się z tego, dlaczego tak często maluje odwrócone postaci. Są one dla niego rodzajem pośrednika między widzem a obrazem. Pozwalają nam wyobrazić sobie samych siebie w miejscu bohatera lub bohaterki sceny. W przypadku “Kobiety w oknie” wrażenie to jest jeszcze silniejsze, bo nie widzimy, na co patrzy. Malarz zachęca nas w ten sposób do tego, abyśmy jeszcze bardziej utożsamili się z dziewczyną i spróbowali spojrzeć na świat jej oczami. Nie pokazuje nam wszystkiego, bo chce nas ten sposób zmusić do czegoś więcej niż patrzenie. Zależy mu na tym, abyśmy uruchomili też wyobraźnię.
Mam wrażenie, że motyw odwróconej tyłem postaci to coś, co bardzo łatwo dziś zignorować. Na pozór wydaje się trywialny. Co chwila widzimy przecież takie ujęcia na Instagramie. W grach komputerowych także obserwujemy akcję zza czyiś pleców. W malarstwie taki zabieg ma jednak określony cel: wciąga widza w obraz. To technika znana już starożytności, ale Friedrich uczynił z niej swój znak rozpoznawczy. Nie dziwi mnie to, że tak bardzo się z nią polubił, biorąc pod uwagę cel, jaki przed sobą postawił. Chciał w końcu malować obrazy, które wyrażają to, do czego słowa nie są zdolne: samotność, smutek, tęsknotę, zachwyt nad naturą. Niełatwo zwizualizować tego rodzaju emocje w statycznym kadrze. Można to oczywiście zrobić poprzez ekspresyjną mimikę i gesty, ale te często okazują się zbyt teatralne i przerysowane. Dlatego malarze wprowadzą do obrazów postaci, które są odwrócone plecami, albo ukrywają twarze w dłoniach. Resztę mamy sami sobie dopowiedzieć, korzystając z innych wskazówek na obrazie. Pożądane emocje mogą w nas wzbudzić kolory, światło, a nawet stroje postaci i inne rekwizyty.
Pamiętajcie o tym, konfrontując się z obrazami Friedricha i innych niemieckich romantyków. Ci wszyscy marzyciele i wędrowcy nie pojawiają się na nich przypadkowo. To nie sztafaż, ale zaproszenie do zatrzymania i głębszej refleksji. Najlepiej będzie więc chyba, gdy jeśli zostawię Was z nim sam na sam i pozwolę Wam odpłynąć myślami w tylko Wam znanym kierunkach. Dość już powiedziałam. Teraz Wasza kolej.
Pozwolę sobie jednak dodać drobne postcriptum na wypadek, gdybyście poczuli się zachęceni do zobaczenia obrazów Friedricha na żywo. Wspomniana wystawa w Alte Nationalgalerie w Berlinie trwa do 4 sierpnia tego roku. Jeśli jednak nie zdążycie jej odwiedzić, wciąż macie szansę wziąć udział w jubileuszowych wydarzeniach, bo 24 sierpnia w Albertinum w Dreźnie otwiera się kolejna odsłona wystawy i tam także wybieram się z podcastem. We wrześniu spodziewajcie się więc pięciu kolejnych odcinków – o Friedrichu i jeszcze kilku innych dziełach z kolekcji Albertinum.
Książki i artykuły, z których korzystałam:
- Johannes Grave, „Come and see”. On interpreting the art of Caspar David Friedrich, w: Caspar David Friedrich. Infinite Landscapes, katalog wystawy
- Hilmar Frank, Caspar David Friedrich’s paired pictures in context, w: Caspar David Friedrich, Infinite Lanscapes, katalog wystawy
Muzyka wykorzystana w podcaście pochodzi z banku Epidemic Sounds.
Odcinek zrealizowany pod patronatem Niemieckiej Centrali Turystyki.